“ | Teraz pytanie dla was: Co to może być za wiedźma, że sam jej widok, gdy włamuje się do komnaty księżniczki, jest tak śliczny, że zapiera dech? Oczywiście to ja, Elainr, popielatr wiedźmr. | ” |
— Stephanie usłyszała te słowa zza drzwi |
Wygodnie, Stephanie była już rozebrana i przydziana w psie uszy, bo przegrała dziś z kimś w bierki. Jej wielkie bimbony jak balony znajdowały się w samym środku pokoju. Elaina od rana nie potrafiła przestać o nich myśleć, odkąd tylko zobaczyła je na oficjalnym spotkaniu w zamkowej auli. Przez cały dzień nic innego nie miało sensu. Wspomnienie o stalowych zderzakach przymgliło wszystkie procesy myślowe. Dlatego teraz, wieczorem, Elaina znalazła się pod progiem jej komnaty. Dlatego Steph ani myślała się opierać.
Taka była narracja Steph, toteż szybko i bez słowa poddała się shibari. W zasadzie była już związana zanim Elaina nawet zdążyła wejść. Nie niedoceniaj ludzkiego potencjału. Elaina przywitała się krótko, przechylając swój kapelusz, po czym ruszyła do dzieła. Wyjęła swoją czarodziejską różdżkę, wycelowała w psa i zawołała "Imperio" szeptem. Steph rozbolał wtedy strasznie chleb. "Ale przecież brałaś dzisiaj pigułki!", westchnęła obok wyimaginowana Jibril. "Musisz przestać żyć przeszłością", dodała Shiro. Steph starała się ignorować głosy, ale po kilku minutach uległa ich absurdalnym żądaniom: rozwiązała się. A potem poszła do mieszkania obok. Tam na balkonie stała Shinobu i paliła trawę.
– Shinobu – wyszczekała Steph – użycz mi macha.
– Azaliż czemu jam miałaby ci użyczyć macha?
I zagrały w bierki, i Steph wygrała całego blunta. Zawróciła więc i wróciła z powrotem, i znalazła się tam, gdzie była poprzednim razem. Klątwa imperius już powoli mijała i Steph przypomniało się, że przecież jej honkery miały być zakręcone jak shakery czy cośtam.
– Elaino, wygrałam tego blunta.
– Ta? To zajebiście – odrzekła Elaina spokojnie.
– Czy mogłabyś teraz mnie zdominować, istoto wyższa?
Elaina spojrzała na nią jak na zwierzę w rzeźni, ale psów przecież nie powinno się zabijać, bo psy robią rzeczy. Westchnęła, kazała jej się z powrotem związać i zapaliła tego blunta.
– Przyszłam tu farmić exp – wyznała w końcu. – A nie ma chuja, żebym wygrała w bierki z Shinobu. Shinobu ma -9'223'372'036'854'775'808 lat doświadczenia. Ale ty? Ty przeszłaś całą kampanię w Patapon 3 bez używania Tondengi. Jesteś na wyższej warstwie egzystencji.
Teraz to Steph patrzyła na Elainę jak na jebaną idiotkę, ale zachowała komentarz dla siebie, a Elaina wciąż paliła trawę. I czuła błogi, rześki przypływ exp wdychany płucami do krwi. Już prawie miała level 28.
– CZEKAJ WASZMOŚĆ! – zawołała Shinobu zza drzwi – waszmość pannna winna palić trawę tylko na poziomie 32 i wyżej!
– Dokładnie tak – przytaknęła Steph aprobująco. – Poniżej 32 poziomu to jest marnowanie trawy!
– Mam to w dupie, nie będę ubijać jakichś istot niższych – powiedziała znudzona Elaina.
– O! Oparte!
Myśląc o dupie Elaina połączyła kropki. Nie było to ciężkie zadanie, bo były tylko dwie. Mamy grass, ale gdzie jest grinding? Jeszcze zostało trochę blunta, więc Elaina wsadziłą go w dupę. Ale nie w swoją, tylko w psią. Co prawda Steph zaczęła wykrzykiwać, że boli w chuj i w ogóle że co ci jebło do głowy głupia cipo, ale Elaina poczuła, że exp przypływał dzięki temu szybciej i nie musiała się specjalnie wysilać płucami.
– Też chcesz spróbować? – powiedziała spokojnie do Shinobu.
– Jam niestety jest za stara – odrzekła Shinobu nisko, bo miała metr dwadzieścia wzrostu – i nie chcę być potem przez nikogo ściagana.
Exp cały czas wartko płynął, tak jak przykazał kiedyś wędrującej wiedźmie z popiołu pewien małpi czarodziej i handlarz NFT. Potem wszyscy poszli pić alkohol w święta.