pierwsza opowieść o koniczynie/Tłumaczenie

Wersja z dnia 22:43, 9 sie 2023 autorstwa ShovelKinght (dyskusja | edycje) (ses)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)

Koniczyn codziennie uczęszczał na plac święty Kasztana, króla kochanego, by hołd należny oddać grzybni najwspanialszej swojego króla. Donosił codziennie rzepy - dokładnie 2 kilogramy, marchwi 6 kilogramów oraz jedno dziecie kurzęce każdego tygodnia, a także codziennie odmawiał słowa modlitwy przez Kasztana króla, ustanowionej jako dobro państwowe i święte.

   Kasztanie królu oraz grzybnio, niech wam świeci światło latarki LED telefonu na piątej kresce siły, tak nam dopomóż grzybnia.

Tego jednak dnia koniczyn wracając z swej pielgrzymki obrał inną drogę, tułając się po bocznych alejkach miasta. Dostrzegł sklep w którego oknie jego oczy, zmęczone od mąki wszechobecnej w miejskim powietrzu metropolii Kasztana króla przez grzybnię chronionej (mąka służyła do neutralizowania toksycznego moczu szyrów), dostrzegły przedmiot o jakim mu się nie śniło. Był to przepiękny drwaniany szczur na biegunach. Koniczyn widząc to nie chciał wzbudzić zainteresowania, dlatego posmarował swoje usta soloną wazeliną dla niepoznaki, po czym wszedł do sklepu.

W sklepie przywitał go sprzedawca który na jego widok natychmiast zapytał:

– Uczy w szkole kot oraz pies oraz pięciononżny osioł. Razem mają 13 nóg. Czy na zagadkę (dlaczego?) potrafisz odpowiedzieć młodzieńcze?

Koniczyn znał odpowiedź na zagadkę, dlatego natychmiast odpowiedział:

– Penis kończyną jest jak każda inna noga czy ręka czy też inne ciało obce, dlatego odpowiedzią jest iż osioł był kobietą.

Sprzedawca przytaknął, po czym odezwał się do Koniczyna, biednego farmera, cieplejszym głosem:

– Czy przywiódł cię tutaj szczur na biegunach, przepiękny i przewspaniały, którego zapach cudownego drewna brzozowego niesie ponad mąkę świętą metropolii króla Kasztana wiatr leciutki niczym kapusta?

– Tak - odpowiedział Koniczyn.

– Twe łachmany mówią mi wszystko. – Rozpoczął sprzedawca szczura na biegunach – Jednak chcę ci sprzedać szczur ten piękny, drzewny ponad wszystko, musisz jedynie jedną przysługę dla mnie wypełnić.

– Dla ciebie wszystko za ten przepiękny szczur. – Odparł Koniczyn.

– Dziewoję niepłodną nieletnią przynieś mi jedną i w podkowy koźle ją zakuj, oraz mysią klacz w klatce żeliwnej. W ten sposób swoje oddanie grzybni przedstawisz i królowi swemu Kasztanowi jedynemu ponad innych monarchów tego świata śmiertelnego.

– Tak też się stanie. – Odparł Koniczyn bez chwili namysłu.

Problem jednak poważny pojawił się w życiu Koniczyna ponieważ ani dziewoi niepłodnej ani klaczy mysiej nigdy w swym życiu nie widział, dlatego zaczął zastanawiać się skąd mógłby zdobyć owe przedmioty dla sprzedawcy który tak łaskawie potraktował go. W końcu niecodziennie drzewny szczur na biegunach można kupić w mieście, jest to bowiem rzadki przedmiot wart nawet siedem złotych talarów na rynku. Dzięki tak pięknemu rękodziełu koniczyn mógłby nawet w łaski szlacheckiej wdowy się wdać i uzyskać status koła czesznego.

Natychmiast koniczyn poruszył w poszukiwanie klaczy mysiej. Pierwszym jego więc celem był szpital miejski, wiedział bowiem że jest to ognisko duże epidemii rozedmy płuc, która żniwo śmiertelne zbierała w Kasztangrodzie, tam więc klacze mysie białe i malutkie zbierały się, by zapachem martwych dusz oraz krwi zgniłej się pożywić sycie.

Po krótkiej drodze Koniczyn pod szpitalem się znalazł i jedną mysią klacz spotkał, więc odezwał się do niej tonem uprzejmym:

– Czy ze mną pójdziesz szczur na biegunach kupić, gdyż ja pieniędzy nie posiadam ale ciebie mogę dać w zamian?

– Nie – Zdecydowanie odpowiedziała mysia klacz.

Koniczyn na taką odpowiedź był gotów, dlatego z swojej kieszeni wyciągnął magiczną butelkę z mosiądzem płynnym i wrzącym, podszedł z swoim przyborem starannie przygotowanym do klaczy mysiej i zaoferował jej jako picie, bowiem klacz mysia zapewne była spragniona, smakiem słonej zgniłej krwi która strugami i rzekami wypływała z szpitalnych sal operacyjnych. Mysia klacz natychmiast zauważyła gest i podziękowawszy Koniczynowi przystąpiła do picia.

Zamiast oczekiwanej ulgi krzyk jednak rozległ się mysiej klaczy, przeszywając powietrze w konwulsjach rzuciło się na ziemie dzikie zwierze, taplając się w strugach błotnistej krzepnącej krwi która niedawno była jej pożywieniem. Po długim cierpieniu mosiądz zastygł a mysia klacz straciła swą przytomność, dzięki czemu Koniczyn mógł zanieść ją handlarzowi, uczciwemu swojemu wybawcy.

Handlarz widząc mysią klacz ucieszył się wielce i powiedział:

– Jedyne co zrobić dla mnie jeszcze musisz to przynieść mi dziewoję bezpłodną nieletnią w podkowy zakutą i wtedy szczur będzie twoje, jedynie twoje i niczyje inne, tak jak należne jest dla takiego pana szlachetnego jak ty.

Koniczyn niewiele myśląc rzucił się w poszukiwania dziewoji która zgodziłaby się na pójście razem z nim do handlarza, bowiem prawem grzybni i kasztana króla:

   Nie może wbrew człekoształtnej dziewoi nieletniej przemocą wydobyć zasobów inny człekokształtny.

Koniczyn znał to prawo grzybni dobrze, więc udał się w jedyne miejsce gdzie ktoś chętny czekać mógł na niego. Był to dom pogrzebowy miejski, największy i centralny znajdujący się obok urzędu pocztowego, pogrzebany tam został właśnie sąsiad jego którego żona nie mogła dać mu syna więc z tego powodu poświęcił swoją krew za spokój swego własnego ducha po śmierci.

Przed domem pogrzebowym siedziała Knonga, żona sąsiada. Koniczyn więc zapytał jej:

– Czy chcesz pomóc mi, zakuwając się w podkowy, zdobyć szczur na biegunach?

– Nie, jeżeli szczur twój na wyłączność będzie. – odparła – W podkowy nie zakuję się, jednak z tobą pójdę gdzie mnie zaprowadzisz.

Koniczyn wymyślił jednak plan i opowiedział go Knondze, która natychmiast się zgodziła, bowiem obiecana jej została wyłączność z szczur ubiegunowanym w podzielne przez trzy dni tygodnia.

Po dotarciu do sklepu z Knongą handlarz z gotową czekał podkową i natychmiast odezwał się do koniczyna:

– Gotowe?

– Tak.

Handlarz wziął się do zakuwania dziewoji, jednak nie wiedział że nie wyraziła ona zgody ponieważ była nieletnia, więc zgodnie z prawem Kasztana króla i grzybni policja miejska przygotowana przez Koniczyna i Knongę chwyciła handlarza i wymierzyła mu na miejscu wyrok.

Knonga i Koniczyn przyglądali się z zaciekawieniem jak handlarz został przywiązany do koła powozu konnego plecami, po czym konie puszczone zostały w galop a dźwięk pękających kości jego przeszył powietrze.

Koniczyn wyjaśnił Knondze swoje okrucieństwo natychmiast:

– Handlarz złolem był, bowiem z mysiej klaczy oraz zakutej dziewoi stworzyć chciał rycerza nieśmierteljego, łącząc oba byty w jeden za pomocą kontonrtaklantu - zaklęcia zakazanego w kasztangrodzie. Szczur na biegunach przynętą miał być na głupca, który pomógłby mu dokończyć tworzenia demona własnego.

Knonga zrozumiała, po czym razem z Koniczynem wzięła szczur pod pachę i ruszyli w drogę do domu.